Potrzebne składniki:
- 1 kostka masła lub margaryny
- 170 g cukru
- 4 łyżki kakao
- 350 g mąki
- 4 jajka
- Łyżka proszku do pieczenia
- Bułka tarta do wysypania formy
Muszę przyznać, że murzynka piekę wyjątkowo rzadko. Dlaczego? Chyba łatwo się domyślić. Kostka masła bądź margaryny na takie małe ciasto przyprawa mnie o zawrót głowy. Jest pyszne, uwielbiam je, ale świadomość jego kaloryczności wszystko mi psuje. Prawdopodobnie zjadłabym sama całą blaszkę gdyby nie ta kostka przemykająca mi przed oczami gdy sięgam po kolejny kawałek. Muszę kiedyś pomyśleć o murzynku wersji light. Cukier już i tak obcięłam o połowę w stosunku do przepisów zamieszczonych w internetach. Jakoś nie wyobrażam sobie wpakowania półtorej szklanki cukru na dwie szklanki mąki. Jak to zjeść? Cukier z mąką 1:1 ? Noł łej. Ja dałam więcej niż pół szklanki cukru zapewniam was, że ciasto jest słodkie. Nawet bardzo. Nikt z jedzących go nie pisnął nawet o ewentualnych niedoborach cukru, także oszustwo uznaję za udane. Dość gadulstwa, do rzeczy.
W rondelku roztapiamy masło (margarynę) dodajemy mleko , cukier, kakao, mieszamy aż wszystko się rozpuści. Z tego odlewamy około 1/3 szklanki na polewę i odstawiamy na później. W dużej misce szykujemy mąkę (nie całą, mniej więcej ¾ z naszej porcji) z proszkiem do pieczenia. Kiedy masa kakaowa ostygnie, dodajemy ją do mąki i miksujemy.
Żółtka oddzielamy od białek. Żółtka wmiksowujemy do ciasta, natomiast białka ubijamy na sztywną pianę w oddzielnym naczyniu. Podczas ubijania zawsze warto dodać szczyptę soli- nie wiem jakie czary wtedy następują, z chemii orłem nigdy nie byłam, ale piana ubija się łatwiej. Kiedy mamy już sztywną pianę, dodajemy białka do ciasta i delikatnie mieszamy łyżką. W tym momencie dodajemy też pozostałą mąkę.
Pieczemy w formie tak zwanej keksówce, zawczasu posmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą, około 50 minut w 180 stopniach. Po wystygnięciu rozprowadzamy polewę.